fbpx
LISTA RZECZY, KTÓRE NALEŻY ZROBIĆ – Ochłodzić się na KRAŃCU ŚWIATA

Przepis na szczęście? Odpowiedź jest prosta – morsowanie! Dowód? „Kwartet szczęścia” – cztery hormony (dopamina, oksytocyna, serotonina i przede wszystkim endorfiny), które organizm wydziela podczas morsowania, a dają poczucie takiej radości, że graniczy ona z euforią. Jasne jak słońce! Chwila, chwila! Powstrzymaj swój zapał, nie pędź jeszcze po kąpielówki i ręcznik! Najpierw przeczytaj do końca.

„Sezon plażowy” dla morsujących wymagający temperatury wody w odkrytych ciekach i akwenach wodnych (poniżej 12°C) trwa w naszej strefie klimatycznej od początku października do mniej więcej połowy maja, czyli prawie osiem miesięcy. To doskonale, bo morsowanie szybko uzależnia i wyobraź sobie, że jeszcze na dobre byś nie zaczął, a już musiałbyś kończyć! „Nałogowcy” morsowania z klubu sportowego w Dobšinej, Pstrągi Słowackiego Raju, Lodowe Łabędzie z miejscowości Čaňa, Koszyckie Pingwiny, Šíravskie Bobry oraz Gemerscy Lodołamacze mogliby sporo o tym opowiedzieć! W sezonie spotykają się dwa-trzy razy w tygodniu, żeby uzbrojeni w siekiery, piły, kąpielówki, neoprenowe buty, czapki, ręczniki, gorącą herbatę, a przede wszystkim determinację i wyborny humor razem rozbijać lód oraz szaleć w lodowatej wodzie między krami i drobnym śryżem, hartować się na samym Krańcu Świata: na Palcmanskej Maši i Przełomie Hornádu w Słowackim Raju, w Indianskim Jeziorze koło Rožňavy, w rzece Slanej, w jeziorze Úhorná, w stawie w Betliarze, w Zemplínskej šíravie, w Jeziorach Čanianskych, ale także w samej metropolii wschodu na osiedlu Nad Jazerom. Ty także możesz wziąć udział nawet w tych najbardziej niewiarygodnych harcach, po których poczujesz wyrzut adrenaliny i endorfin, bo „morsy” organizują wodne bale karnawałowe, wieczorne spotkania bożonarodzeniowe między krami, pożegnanie starego roku w ciemności lasów rozjaśnionych tylko bielą śniegu i lodu, walentynkowe bale wodne we własnoręcznie wyrąbanych przeręblach, a także weekendowe i organizowane popołudniami w dni powszednie normalne morsowania pośród lodu w orzeźwiającej lodowatej wodzie. Już przeczytałeś do końca, więc szybko pakuj, co trzeba, zadzwoń do kogoś z tej morsowej menażerii, umów się i pędź do nich. Jeśli jesteś wilkiem-samotnikiem to hartuj się sam! Przede wszystkim jednak przygotuj się na taki zastrzyk endorfin, czyli szczęścia, jakiego jeszcze nigdy nie przeżyłeś!

1. Ochłodzić się na KRAŃCU ŚWIATA

ŠK Dobšiná – zapaleńcy z Raju, Palcmanská Maša

Otulić się ciepłym kocem, wciągnąć na nogi grube skarpety i leżąc na tapczanie popijać leniwie gorącą herbatkę z miodkiem. Twierdzisz, że masz inne wyobrażenie zimowej idylli? Chętniej byś „chilował” inaczej, naprawdę? To doskonale! Mamy dla ciebie coś dokładnie odwrotnego, temperaturowo też! Ochłodź się w Palcmanskiej Mašy – najzimniejszym i najwyżej położonym zbiorniku wodnym na Słowacji (prawie 800 m n.p.m.), a potem rusz na kraniec świata, prosto do Raju! Dokładnie na południowo-wschodni skraj Parku Narodowego Słowacki Raj. Woda w Palcmanskiej Mašy jest orzeźwiająca i krystalicznie czysta, bo rzeka o przewrotnej nazwie – Hnilec, która zasila ten zbiornik wodny, ma swoje źródła zaledwie kilka kilometrów stąd u podnóża Kráľovej holi i wije się pośród dziewiczej przyrody. Czy teraz już potrafisz sobie wyobrazić tę bajkowo przejrzystą lodową skorupę, przez którą w zimie można zajrzeć w samą głębię duszy Mašy?

Nie wahaj się zatem i sam lub z innymi zapaleńcami z klubu ŠK Dobšiná załóż czapkę na głowę, neoprenowe kapcie na nogi, a wszystko inne – oprócz majtek kąpielowych – z siebie zrzuć i zanurz się aż po szyję w wodzie! Jeśli przypadkiem na zewnątrz jest trzaskający mróz i musisz się przełamać, żeby wejść do wody, nie zniechęcaj się! Odwrotnie, jeszcze zanim się ochlapiesz wyrąb sobie w lodzie swój własny „basen”. Kiedy po paru minutach wyjdziesz z wody, zaleją cię endorfiny i poczucie zwycięstwa, które naprawdę są tego warte!

2. Przepłynąć między lodowymi krami

Pstrągi Słowackiego Raju, Przełom Hornádu

Pstrąg potokowy, pstrąg tęczowy, pstrąg zahartowany. Wszystkie one żyją w wodach Hornádu. Ten ostatni, pstrąg zahartowany, ma nawet jedno konkretne ulubione miejsce – Zieloną kładkę w magicznym i niedostępnie wyglądającym wąwozie Przełomu Hornádu w Słowackim Raju. Nie chcąc nikogo wprowadzić w błąd, uściślijmy Pstrągi Słowackiego Raju to fascynaci taplania się w zimnych, a nawet lodowatych wodach Hornádu. W zimnej wodzie Pstrągi ze Spiszu czują się… dosłownie jak ryby w wodzie! Jest ich kilkudziesięciu i chętnie przyjmują w swoje szeregi kolejnych entuzjastów, nawet tylko takich „niedzielnych“ – jakim może i ty jesteś. Musisz jednak na chwilę wyjść ze swojej strefy komfortu, ale bez obaw! To nie jest ekstremalny sport. W tym przypadku chodzi o triumf woli nad ciałem! Powierz swoje ciało mroźnym objęciom płynącego Hornádu! Jeżeli nie masz budowy atlety, to już po kilku minutach pewnie zaczniesz się trząść i szczękać zębami, lecz poznasz to uczucie, kiedy każda komórka twojego ciała wibruje i krzyczy „Zrobiłem to! Zrobiłem to! Zrobiłem to”!… To nie wstyd wyjść z wody już po minucie. Wręcz odwrotnie, kiedy zdrowy rozum tak nakazuje, należy go posłuchać. Ręcznik, trochę ruchu dla rozgrzewki, ciepła herbata i jesteś „na medal“. Poczułeś zbyt mało adrenaliny? Wracaj więc do wody, wprost między kry i śryż. Jeżeli masz koło siebie Pstrąga z Raju, niech cię nauczy, jak to się robi. Walka z krami może być przygodą i na pewno jutro przy kawie kumple będą ci jej zazdrościć, ale pamiętaj, że ostrożności nigdy za wiele.

3. Wbić siekierę w lód 

Lodowe Łabędzie, Jezioro Čaňa i Koszyckie Pingwiny, osiedle Nad Jazerom, Koszyce

Jezioro łabędzie i Lodowe Łabędzie nie mają wiele wspólnego. Sądzę, że łączy je tylko słowo „łabędzie“. Balet „Jezioro łabędzie” jest ucieleśnieniem eteryczności, lekkości, delikatności i magii, a klub morsowania Lodowe Łabędzie to synonim determinacji, siły, wigoru, ale uwaga, także samodyscypliny! I to triumfalne uczucie na koniec! Właśnie dlatego koszyckie Lodowe Łabędzie nie nurkują w żadnym spokojnym lazurowym jeziorku łabędzim, lecz w zimnych wodach jezior w Čani koło Koszyc. Nie są przecież żadnymi wydelikaconymi chucherkami, lecz pełnokrwistymi chwatami! W metropolii wschodu w ośrodku domków kempingowych na osiedlu Nad Jazerom w każdą sobotę od listopada do marca spotykają się Koszyckie Pingwiny. Robią to bez względu na to, czy wieje czy nie wieje, pada czy nie pada deszcz albo śnieg, czy to noc czy dzień, bo nie ma takiej pogody ani pory dnia, która odstraszyłaby čanianskie Lodowe Łąbędzie lub Koszyckie Pingwiny. Najbardziej cenią sobie dni, gdy jeziora są zamarznięte, a oni mogą wyciągnąć siekiery i piły. Czy ty też się odważysz? Dołączysz? Nie obawiaj się, że spłoniesz ze wstydu jako nowicjusz. Nikt od ciebie nie oczekuje, że staniesz się prawdziwym „morsem” już po pierwszym zanurzeniu. Nawet Łabędzie i Pingwiny potrzebowały trochę czasu, zanim zmieniły gęsią skórkę na skórę hipopotama. Zatem do dzieła: kąpielówki, ręcznik, czapka na głowę i jakieś buty do pływania na nogi, żeby nie poranić ich na kamieniach. I gorąca herbata. To pełen spis wszystkiego, co jest potrzebne do morsowania. Hormon szczęścia zaleje cię po wyjściu z wody tak silną falą, że nawet nie będziesz chciał się ubierać!

4. Znaleźć odwagę, by się hartować

Gemerscy Lodołamacze, Jezioro Indiańskie, staw Betliar, Palcmanská Maša, jezioro Úhorná, rzeka Slaná

Gemerskim Lodołamaczom i Lodołamaczkom na pewno nie brak odwagi, by odkrywać nowe miejsca do morsowania. Nieustraszenie torują sobie drogę między krami lodu w rzekach, jeziorach i stawach. Terenami, które już zdobyli, są: rzeka Slaná przepływająca przez trzy powiaty regionu Gemer, Jezioro Indiańskie w Rožňavie, które jest martwym ramieniem rzeki Slaná, magiczna Palcmanská Maša w Słowackim Raju i jezioro Úhorná w Górach Wołowskich – jedna z najstarszych budowli hydrotechnicznych na wschodniej Słowacji. Ten wykonany z kamienia łamanego obiekt, zbudowano na potoku Smolník w XVIII wieku jako zbiornik wody dla urządzeń górniczych. Nie wolno, oczywiście, zapomnieć o stawie Betliar! Co prawda najważniejszym zabytkiem Betliaru jest pałac otoczony parkiem pełnym cennych drzew, ale w parku kryje się jeszcze jeden klejnot – malownicze jeziorko, po którym w przeszłości pływano łódkami, a dziś jest oazą ciszy nie tylko umożliwiającą pełen relaks, ale również zdrowe hartowanie! Wszędzie tam oraz w wielu innych miejscach morsowali Gemerscy Lodołamacze, nurkując oraz pływając z radością i promując przy tym regularność, kolejność i dostosowanie tych praktyk do możliwości lub potrzeb, a także przyjaźń. Jak ci się podoba ich kanon morsowania „3+1”?  Czy spróbujesz razem z nimi sprawdzić swoje granice? Zbierz się na odwagę, znajdź jakiegoś kolegę, weź potrzebne rzeczy, wybierz miejsce i udaj się tam, a potem już wystarczy zanurzyć się w wodzie i falach endorfin.

5. Wytrzymać chociaż 3 minuty 

Šíravskie Bobry, Zemplínska šírava

Na šíravskiej plaży są same bobry! Nie, nie mówimy o najlepszych budowniczych wśród zwierząt, którzy ogryzają miękkie drzewa na brzegu i budują tamy. Te może też tam znajdziesz, ale my chcemy ci przedstawić inne bobry – klub zemplínskich morsów Šíravskie Bobry. To niezwykle płochliwe stworzenia. Przeszkadza im obecność zbyt wielu ludzi, więc dlatego, ale nie tylko, Šíravské Bobry mają w nosie letni sezon plażowy. Wolą kąpać się w wodach słowackiego „morza” i podziwiać majestatyczny Wyhorlat od jesieni do wiosny, a przede wszystkim w zimie. Dołączysz do nich? Wyświechtany frazes głosi, że w jedności siła, ale oprócz tego jeszcze kupa zabawy, śmiechu, a nawet śpiewu i to już nie jest żaden banał! Šíravskie Bobry na pewno chętnie wdrożą cię w tajemnice i rytuały morsowania. Masz na sobie kąpielówki i neoprenowe kapcie? Jeśli tak, to skacz w fale Šíravy! Na początku woda będzie chłodna i będzie z tobą wygrywać, bo ściśnie cię w swoich lodowatych objęciach jak w imadle. Ty jednak się nie poddawaj! Wasze siły są wyrównane. Po krótkiej chwili zawrzecie rozejm jako dwaj silni wojownicy i zapanuje między wami symbioza oraz harmonia. Uważaj jednak na tę podstępną przeciwniczkę, nie daj się zwieść jej czarowi! Kiedy zaczniesz szczękać zębami i trząść się z zimna, jak najszybciej wyskakuj na brzeg! Maksymalny czas hartowania się w wodzie o temperaturze 0-2°C wynosi wprawdzie od 20 do 22 minut, ale na pewno nie chciałbyś, żeby musiano cię wyciągać z wody! Najważniejsze jest, żeby morsowanie sprawiało ci przyjemność, bez względu na to, czy będziesz w wodzie stał, skakał, pluskał się lub pływał jedną minutę czy dziesięć. Doznasz potem tego nieopisanego euforycznego uczucia, a wtedy przekonasz się, że to, czego naprawdę pragniesz to powtarzać to jeszcze raz za razem. A najlepiej bez końca!